Nikt nie przypuszczał, że koronawirus w Polsce tak szybko wpłynie na zdemaskowanie prawdziwych intencji reformatorów prokuratury. Jeszcze niedawno unifikacja stanowisk Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, a w konsekwencji włączenie prokuratury w struktury władzy wykonawczej było fundamentalną ideą dobrozmianowych elit, które w imię rzekomego zwiększenia poziomu bezpieczeństwa wewnętrznego i porządku publicznego unicestwiły niezależną prokuraturę.
Dziś już mamy świadomość, że były to tylko hasła, które miały zagwarantować w istocie realny wpływ konkretnej opcji politycznej na funkcjonowanie prokuratury.
Jak jest to silne dążenie przekonuje opisany w przestrzeni medialnej (Gazeta Prawna z dnia 19 maja 2020 roku), a znajdujący się także w dyspozycji Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia projekt radykalnych zmian w ustroju prokuratury, które miały być wprowadzone przy okazji kolejnej ustawy antykryzysowej zwanej tarczą, chyba już 4.0.
Nie zaskakuje już niestety fakt, że tego rodzaju istotne zmiany wprowadza się skrycie, bez szerokich konsultacji, pod pretekstem konieczności podejmowania skutecznej walki ze skutkami pandemii. Czyżby umocnienie pozycji Prokuratora Krajowego miało odstraszyć wirusa COVID 19, a fundusze nagrodowe poprawić sytuację materialną przedsiębiorców lub osób, które utraciły pracę?
Oczywiście tak nie jest. Ważne jest, aby nadzwyczaj kontrowersyjne regulacje zmieniające w sposób znaczący ustrój prokuratury poprzez marginalizację pozycji Prokuratora Generalnego na rzecz jego pierwszego zastępcy Prokuratora Krajowego przeszły w sposób najmniej zauważalny. Jest to tym bardziej uzasadnione, że regulacje te stoją w sprzeczności z głoszonymi dotychczas przez reformatorów prokuratury poglądami.
Naiwnie można byłoby postawić pytanie, czy jest to efekt zakażenia wirusem niezależności, który niczym SARS-CoV-2 skruszył zabetonowaną wizję omnipotencji Zbigniewa Ziobro, czy też w ślad za oddaleniem siedziby Prokuratury Krajowej od gmachu przy Al. Ujazdowskich doszło do rozluźnienia więzi między jednolitą dotychczasową strukturą zarządczą. Nie śmiałbym już nawet dywagować o próbie wskrzeszenia niezależności prokuratury, mimo że pozornie ograniczenie kompetencji polityka Prokuratora Generalnego mogłoby na to wskazywać.
Określenie „pozornie” ma tu jednak kluczowe znaczenie, albowiem po raz kolejny możemy się przekonać, że konkretne korzyści, a nie dobro państwa (i obywateli) stają na pierwszym miejscu.
Na czym zatem polegają proponowane zmiany?
Otóż w sposób zdecydowany wzrasta pozycja Prokuratora Krajowego kosztem dotychczasowych kompetencji Prokuratora Generalnego. Przede wszystkim przejmuje on cały zakres uprawnień związanych z jakże ważną polityką kadrową oraz finansami w prokuraturze. To Prokurator Krajowy, w tym przypadku Bogdan Święczkowski ( a jest to niezwykle istotne) miałby powoływać prokuratorów powszechnych jednostek organizacyjnych (art. 74 § 1 ustawy), organizować konkursy na pierwsze stanowisko służbowe prokuratora (art. 80 § 1 ustawy), mianować i zwalniać asesorów, powierzać im wykonywanie czynności prokuratorskich (art. 172 § 1, art. 173 § 1 ustawy), a także decydować o sprawach finansowych prokuratury, stając się dysponentem budżetu prokuratury (art. 53 § 2 ustawy), w tym także w zakresie części wojskowej (art. 55 § 2 ustawy). Należy przypomnieć, iż dotychczas były to kompetencje Prokuratora Generalnego, który w sprawach kadrowych podejmował decyzje na wniosek Prokuratora Krajowego.
W ramach dalszych zmian pozostawia się Prokuratorowi Krajowemu bardzo dużą samodzielność w zakresie tworzenia i dysponowania funduszem nagrodowym, niezależnie od Prokuratora Generalnego, a przy tym, co jest pewną niespodzianką, eliminuje się wprost z przepisu art. 133 § 2 ustawy możliwość uzyskania w trybie nagrodowym wcześniejszego awansu, czy to w formie wyższego stanowiska, czy też zwiększenia wynagrodzenia. Czyżby już wszyscy zaufani otrzymali tego rodzaju nagrody, czy też zamierza się ukryć tego rodzaju możliwość w przepisie niższej rangi? Czas pokaże.
Niemniej jednak prawdziwa motywacja proponowanych zmian, które po informacjach medialnych w części trafiły do pancernej szafy, ujawniła się w dwóch przepisach części ogólnej ustawy Prawo o prokuraturze, a mianowicie art. 7 oraz art. 14. Co prawda, w dostępnej już po publikacji Dziennika Gazety Prawnej autopoprawce przepisy te nie znalazły swojego miejsca w przedłożeniu i pozostawiono jedynie zapis o konieczności uzyskania pisemnej zgody Prezydenta na odwołanie Prokuratora Krajowego oraz zastępców Prokuratora Generalnego, jednak warto im poświęcić nieco uwagi. Wydaje się bowiem, że powrócą jeszcze w zaciszu jakiejś ustawy dotyczącej ochrony środowiska naturalnego lub budowy portu komunikacyjnego.
Analiza „nieistniejących” przepisów w sposób jednoznaczny ukazuje przekonanie jej twórców o nadchodzącej katastrofie. Oto bowiem wymiana Prokuratora Generalnego będącego przecież konstytucyjnym ministrem – politykiem mogłaby skutkować konkretnymi zmianami w funkcjonowaniu prokuratury, w tym także w strukturze zarządczej. Uchwalony już w 2016 roku art. 14 § 1 ustawy uzależniał odwołanie Prokuratora Krajowego oraz zastępców Prokuratora Generalnego od zgody Prezydenta RP (stąd też bardzo ważna jest pewna reelekcja), ale też nie ograniczał możliwości powołania dodatkowych zastępców, na których można byłoby przenieść część kompetencji dotychczasowego kierownictwa. Skonstruowano zatem betonującą wersję art. 14 § 1 ustawy, w myśl której ograniczono liczbę zastępców do 7. Tak się dziwnie złożyło, że jest to liczba odpowiadająca aktualnemu składowi zastępców Zbigniewa Ziobry. Oznaczałoby to, że każdy Prokurator Generalny zyskałby przyjemność współpracy z ukształtowanym już kadrowo przez poprzednika kierownictwem posiadającym przy tym znaczące własne kompetencje, w tym przede wszystkim w kwestiach kadrowych (Prokurator Krajowy).. Ale to nie koniec covidowych zmian. Otóż w art. 7 § 2a ustawy dość niejednoznacznym w interpretacji pozbawiono Prokuratora Generalnego realnego wpływu na pracę prokuratorów poprzez formułowania poleceń. Pozostawiono mu wprawdzie takie prawo, ale tylko za pośrednictwem zabetonowanej struktury 7 zastępców, a wśród nich Prokuratora Krajowego. Łatwo wyobrazić sobie współpracę obcego duchowo i ideowo Prokuratora Generalnego, który będzie w wielu kwestiach petentem u dotychczasowego kierownictwa prokuratury. Pozycję tego kierownictwa miałaby jeszcze wzmocnić możliwość zwrócenia się do Prokuratora Generalnego o zmianę lub uchylenie wydanego polecenia, a w przypadku nieuwzględnienia wniosku sprawa tego rodzaju miałaby trafiać do rozstrzygnięcia do pewnego organu, określanego mianem Izby Dyscyplinarnej. Trzeba przyznać, że projektodawca po raz kolejny zdemaskował się, przekazując rozpoznanie wewnętrznego sporu o charakterze kompetencyjnym do organu, którego uprawnienia miały dotyczyć jedynie spraw dyscyplinarnych. Potwierdza tym samym tezę, iż jego utworzenie miało stanowić swoisty bezpiecznik dla rozstrzygania ważnych spraw z zachowaniem pozorów bezstronności oraz niezależności od władzy. Zdumiewające jest przy tym dążenie do pozbawienia naczelnego organu prokuratury wpływu na pracę prokuratorów, co do niedawna było sztandarowym hasłem hierarchicznej i centralistycznej prokuratury. Nie dziwi zatem to, że szybko się z tego wycofano.
Ujawniona w ostatnich godzinach żonglerka przepisami ustrojowymi oraz kierunki projektowanych zmian pokazują, że w głowach osób uznających siebie za „sól prokuratury” rodzi się plan zmierzający do zagwarantowania możliwości pozostawania jak najdłużej u sterów władzy, aby następnie udać się ewentualnie na zasłużony stan spoczynku. Trudno dostrzec tam gotowość do pozytywistycznej pracy i budowania na pierwszej linii dobrego imienia prokuratury, co mogłoby się przydarzyć wraz z przyjściem nowego Prokuratora Generalnego. Dlatego też lepiej wprowadzić takie zmiany, które go ubezwłasnowolnią i nawet wbrew głoszonym poglądom wyeliminują możliwość realnego wpływania na pracę prokuratorów. Na razie do tego nie doszło, jednak bacznym okiem należy obserwować wszystkie procedowane ustawy, a także pojawiające się w nocy poprawki. Może bowiem okazać się, że nagle znajdziemy się w innej rzeczywistości ustrojowej, władza się umocni, wrogowie zostaną usunięci, a pojawiające się wówczas protesty będą krzykiem wołających na puszczy.
Jak widać, na razie ten krzyk jeszcze działa. Nie wydaje się jednak, aby powstrzymał on na długo reformatorów od czynienia sobie prokuratury poddaną. Trzeba zatem zachować czujność i mieć na względzie, że toczy się walka o dużą stawkę, w której na szali kładzie się partykularne interesy zmierzające do przejęcia całkowitego wpływu na prokuraturę i uczynienia z niej instytucji odpornej na demokratyczne przemiany.
Jarosław Onyszczuk,
*Autor jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia