Łatwo było przewidzieć – takie są prawa destrukcji – że prezydent wybierze niewłaściwą osobę na funkcję p.o. prezesa Sądu Najwyższego. Zaskoczeniem była natomiast jego pracowitość, skoro 1 maja, w dniu wolnym od pracy, wysłał do PAP obszerne oświadczenie, w którym zajął się przeszłością instytucji powierzonej mu na krótki okres. Wyszło na to, że p.o.p. tym dobrowolnym czynem uczcił święto pracy, do którego obchodów moje pokolenie było niegdyś zaganiane przez sekretarzy POP. To nie wszystko… Kolejnym przejawem jego ekspresji było usunięcie wizerunków prezesów SN sprzed roku 1989. Przez te właśnie portrety Kamil Zaradkiewicz zostanie na zawsze zapamiętany, niezależnie od glorii, którą otoczą go zwolennicy PiS. Będzie to jednak inna sława od tej, którą do dzisiaj cieszy się jego imiennik – Camille Pissarro, impresjonista, twórca portretów i pejzaży.
Ani wyborców, ani wybranych! Wyjaśniam, że to nie jest polityczny manifest, ale fragment przeszłości. Nie naszej. Włoskiej, a dokładniej biorąc – włosko-watykańskiej. W okresie pomiędzy rokiem 1871 a 1929, zanim sytuacja prawna Stolicy Apostolskiej nie została ostatecznie uregulowana w traktatach laterańskich, papieże stanowczo odmawiali katolikom prawa do udziału w wyborach odbywających się na terenach niegdyś podległych ich władzy. Za naruszenie zasady „Ani wyborców, ani wybranych” groził wówczas interdykt, chociaż spod klątwy wyłączono potem udział we władzach miejskich. Jak widać, nie tylko my doceniamy samorządy.
Wkroczył prezydent w uprawnienia ministra czy nie? Czy to nie aby kolejna sprawa dla Trybunału Konstytucyjnego z zakresu sporów kompetencyjnych? To pytanie można było sobie zadać po wystąpieniu Andrzeja Dudy na temat gazociągowy. Skoro jednak nie zaprotestował minister, w którego gestii są sprawy energii (p. Sasin), należy spojrzeć na to zdarzenie życzliwie – prezydent po prostu odciążył utrudzonego nad miarę członka rządu, pilnującego dzień i noc druku kart wyborczych.
Niemałą sztuką jest doprowadzenie obywateli, i to wszystkich, bez względu na poziom wykształcenia i zainteresowania sprawami publicznymi, do niepewności związanej z wyborami. Mamy wtorek, piątego maja, ale wciąż nie wiemy co będzie dziesiątego; to samo w środę i czwartek, dopiero rozstrzygnięcie (jakie?) przyniesie piątek. Pozostaje więc tylko sobota. Po niej będzie jak w piosence „Niebiesko-czarnych”: „Ale za to niedziela, / niedziela będzie dla nas!”. Czy aby dla nas?
Ibn-al Furat żył w X wieku, był wezyrem. Jako urzędnik nie spisał się, gdyż podbierając bez umiaru pieniądze ze skarbca kalifa, spowodował krach jego szkatuły. Przypisano mu natomiast aforyzm, dzięki któremu Abu al-Hasan Ibn al-Furat jest – na swój sposób – nie tylko żywy, ale i obecny. Cytuję: „Fundamentem rządów jest oszustwo, lecz jeśli daje efekty i [gwarantuje] egzystencję, staje się polityką. Lepiej sprawuje się rządy postępując niesłusznie, aniżeli idąc drogą słuszności”. Ta wschodnia myśl, symetryczna wobec zachodniej (vide Machiavelli), pochodzi z książki Jerzego Hauzińskiego „Burzliwe dzieje kalifatu bagdadzkiego” (PWN, 1993). Odsyłam do niej zainteresowanych losami rzutkiego wezyra (i jego głowy).
Korona, chociaż ostatnio pojawia się wyłącznie w kontekście medycznym, ma swoje miejsce w historii polskiego sądownictwa, mało znane i ważne. Otóż od września roku 1917 aż do powstania niepodległej Rzeczypospolitej, Królestwo Polskie posiadało własne sądownictwo, cieszące się dużym autorytetem i obsadzone polskimi kadrami. Króla, jak wiadomo, nie było (istniała Rada Regencyjna), wobec czego wyroki ogłaszano „W imieniu Korony”. Warto o tym wiedzieć, warto pamiętać – korona nam z głowy nie spadnie.
Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.
Ilustracja: Kadr z klipu Niebiesko-Czarnych „Niedziela będzie dla nas” na YT