Pragnę zwrócić uwagę czytelników na słowa Ireneusza Krzemińskiego, socjologa z UW, mądrego człowieka:
„Pomyślmy, że 4 i pół roku to naprawdę duży okres w ludzkim życiu, zwłaszcza w młodym – chłopak czy dziewczyna, którzy mieli w chwili dojścia do władzy bandy Kaczyńskiego 15 lat, teraz mają prawie 20! Jakaż wielka różnica w ich życiu! Albo studenci I roku w 2015 kończą teraz studia, albo je skończyli lub przygotowują się do pisania pracy magisterskiej! ITD., itp. Ci wszyscy młodzi ludzie wzrastali w sytuacji kroczącego zamachu stanu na demokrację i sposób działania podstawowych instytucji państwa – a wszystkie one zostały już całkowicie wypaczone – a na pewno ich obraz przez bezprawne, łamiące nie tylko procedury, ale dobre obyczaje i moralne, podstawowe zasady! Jak wygląda ich obraz świata?”
To tylko fragment postu z fb; jak to fragment – nie oddaje całości, ale skłania do myślenia.
***
Niewiele czasu minęło od odzyskania niepodległości w końcu 1918 r., i zaczęła się w Polsce dyktatura. Po zamachu majowym (1926 r., gdyby ktoś nie pamiętał) najpierw było dość łagodnie… A potem był obóz koncentracyjny – Bereza Kartuska – i zamordyzm na całego. A jednak, w wojnę – przegraną z kretesem – weszliśmy z pokoleniem Kolumbów, dwudziestolatków wychowanych w niepodległości, których nie dotyczyły mickiewiczowskie strofy o okutych za młodu*.
Potem przyszły okupacje z rozwielmożnioną podłością, a najczęściej ze zwyczajnym, ludzkim strachem, ale i z heroizmem, szczególnie młodych.
Potem Polska Ludowa w wielu odsłonach. Warto przypomnieć, że pierwszy strajk solidarnościowy miał miejsce w Łodzi, w 1948 r., kiedy to robotnicy w całym mieście odeszli od maszyn i wrócili, kiedy wspólne postulaty (obniżenie morderczych norm) zostały spełnione.
Potem Październik niespełniony zryw, ale koniec najsroższego stalinizmu (bo i Stalin umarł, a wielu go opłakiwało!).
Potem 1968 r. czas nienawiści wobec Żydów, ale i czas wystąpienia studentów o wolność słowa. Szybko i brutalnie stłumiono dążenia wolnościowe młodej inteligencji, a Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia z reguły wyrzucono z ojczyzny – działając według kryterium rasistowskiego – liczyła się krew (dziś powiedzielibyśmy geny).
Potem był krwawy grudzień i koniec Gomułki, potem Gierek, w którego wielu z początku uwierzyło, a do tej pory dobrze go wspominają ci – i te – którzy mieli wtedy szesnaście, osiemnaście lat, bo w kraju pojawiło się coś więcej niż śmierdząca kaszanka i strzały zza węgła.
Ale jak długo można żyć na kredyt? Więc kiedy się okazało, że może być lepiej niż za Gomułki, a potem, kiedy zaczęły się schody, zaczęły się strajki, swoje dołożył fakt, że papieżem był Polak, powstała „Solidarność” i Polskę ogarnął czas wolności obywatelskiej przerżniętej jak nożem stanem wojennym ze strzelaniem do ludzi, z wsadzaniem do więzień, ale i z konspirą.
Wkrótce potem okazało się, że nie wszystko stracone, że starcza nam ludzi na obsadzenie kolejnych sejmów i mamy parę, żeby odbudować kraj z komunistycznej biedy z nędzą.
Reasumując – nawet w najgorszych czasach była jakaś nadzieja. Więc tak sobie myślę, że i teraz wyjdziemy z pisowskiej zapaści moralnej za pięćset złotych i jak nas kryzys łupnie po kieszeni, to na tyle zmądrzejemy, żeby wysłać J. Kaczyńskiego z jego komilitonami na zieloną trawkę, a pomnik jego brata do muzeum, albo parku osobliwości.
Jakub Tau
*Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu… Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga XI, w. 78