Pytanie o możliwość, celowość i dopuszczalność zamykania kościołów ma obok wymiaru religijnego również wymiar prawny.
I w tym wymiarze odpowiedź decydentów politycznych jest dosyć dziwna. Wszyscy zachowują się tak, jakby jakiekolwiek ograniczenie praw wiernych (art. 53 ust. 2 Konstytucji – prawo do uczestniczenie w obrzędach) zależało od autonomicznej decyzji władz kościelnych. Władze państwowe mogą co najwyżej apelować do wiernych.
Wychodzi na to, że władze państwo mogą zamknąć uczelnie (również prywatne), szkoły i muzea, a nie mogą zamknąć kościołów.
Tymczasem tak nie jest. W świetle art. 53 ust. 5 Konstytucji uzasadnione jest ograniczenie wolności uzewnętrzniania religii ze względu na ochronę porządku publicznego i zdrowia. Powody, dla których ograniczenia takie należy obecnie wprowadzać, są oczywiste.
Z Konstytucji wynika, że odpowiednie organy państwa nie tylko mogą, ale wręcz mają obowiązek zakazać wiernym uczestniczenia w nabożeństwach, o ile uznają, że wymaga tego ochrona zdrowia. Ochrona zarówno tych, którzy chodzą do kościoła, jak i tych, którzy się z nimi stykają.
Piotr Tuleja
opublikowane na profilu FB