Koło sprawy Mariana Banasia bynajmniej się nie zamknęło, jest wprost przeciwnie – nie tylko wciąż się kręci, ale ostatnio weszło nawet w ruch wibracyjny. Jest z tym związana pewna, wcale nie uboczna, kwestia. Otóż p. Banaś był przez lata szefem krajowej administracji skarbowej, podobnie jak nowy premier Rosji – Michaił Miszustin. Publiczne wychwalanie ich zasług było w obu naszych krajach bardzo podobne, bowiem prezentowano ich jako pierwszych, co to skłonili niemrawych obywateli do rzetelnego płacenia podatków. Ile wart był ten propagandowy obraz, pokazują coraz to nowe pytania o ich własne majątki. Już z tego powodu warto uważnie śledzić losy obu ich posiadaczy.
Origami to sztuka układania papieru, dzięki której powstają fantazyjne kształty, cieszące oko widza i dające satysfakcję twórcy. Odwrotnością tego był olsztyński pokaz prezesa Nawackiego, choćby dlatego, że origami wyklucza cięcie, a już w żadnym wypadku, rwanie papieru. Skoro potem p. Nawacki wyjaśnił w wywiadzie, iż podarł uchwały, bo wzywały do przestępstwa, to jednak jakiś element tej wschodniej sztuki został ocalony – zadowolenie autora. Pamiętajmy też o godnym uwagi samoograniczeniu. Mógł przecież papierzyska spalić, mógł utopić w jednym z pięknych mazurskich jezior…
Do zapowiedzianego strajku górników nie doszło. Nie doszło, bo chyba nikt nie uwierzy w to, że dojść miało, jako że niespełna miesiąc temu prezydent i premier gościli w Katowicach pośród posłusznie im oddanej górniczej klienteli związkowej. Moją uwagę zwróciła natomiast pewna migawka po rozmowach rządowych, na których dogadano się co do podwyżek. Otóż wicepremier Sasin, zapewne przypadkowo, wystąpił na tle popiersia Michała Grażyńskiego, przedwojennego wojewody śląskiego. Wspominam o tym, bo przed tygodniem podpisano w Katowicach z niemałym rozgłosem porozumienie o utworzeniu górnośląskiego panteonu w podziemiach katedry. Jednym z sygnatariuszy, prócz biskupa, był p. Kałuża, który zdradził swój obóz wyborczy i przeszedł do PiS. To niedobry prognostyk, a wręcz gotowa zapowiedź kłótni, kto będzie czczony w tym panteonie. Że Korfanty, to pewne, nietrudno jednak przewidzieć, że będzie awantura o inne osoby. Również o Grażyńskiego, który nie wziął udziału w pogrzebie Korfantego i wybrał się tego dnia na wycieczkę w góry.
Echa ujawnienia list poparcia do KRS nie cichną. Powstały one, wiadomo o tym z całą pewnością, zgodnie z zasadą: „Im mniej ludzi wie, tym lepiej dla sprawy”, co jest dobre w głębokiej konspiracji, ale już nie w żywej demokracji. Nie sprawdziło się też inne porzekadło, które, choć nie nasze, brzmi całkiem zachęcająco, wręcz przyjaźnie: „Im ciszej jedziesz, tym dalej dotrzesz”. I masz! Milczący, cichutki, siedzący w przyciemnionym przedziale pasażer został w połowie drogi przyłapany na tym, że jedzie bez ważnego biletu. Co teraz z drugą połową jazdy? Chcą zapłaty za całość. Skończyła się cisza, i w przedziale, i w głowie. Nie widać połowicznych rozwiązań.
Kilkadziesiąt gmin już to zrobiło, pośród nich jest i Tuchów. Jego radni przegłosowali rezolucję stwierdzającą, że gmina jest wolna od ideologii LGTB; w uzasadnieniu powołali się m.in. na wierność „tradycji narodowej i państwowej, pamiętając o 1053 latach od Chrztu Polski, 100 latach od odzyskania Niepodległości Polski”. Reakcją partnerskiej gminy we Francji było zerwanie umowy o współpracy; prócz zarzutu nietolerancji, również odwołano się do historii, tyle że bliższej (podczas ostatniej wojny blisko nich mieścił się obóz dla homoseksualistów). Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Tak. Rezolucja to nie uchwała, można ją dość łatwo odwołać, a wtedy Francuzi pewno cofną swoją. Ale cóż, kiedy to niemożliwe – rozpoczęła się kampania prezydencka. Z góry wiem, kto wygra w Tuchowie.
Szef neo-KRS, Leszek Mazur, komentując swój udział w publicznej fecie związanej z nagrodą „Gazety Polskiej” dla posła Kaczyńskiego, powiedział: „To, że mnie zarejestrowały kamery nie jest przypadkowe, bo się tam absolutnie nie ukrywałem”. Dzięki tej szczerej wypowiedzi, z absolutną pewnością można wykluczyć obawę o banalny motyw w postaci „parcia na szkło”. Nie można zarazem ukryć, że nieprzypadkowo zostaliśmy utwierdzeni w obawie innego rodzaju. O bezstronność.
*Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.