Trybunał Konstytucyjny postanowił 29 stycznia m.in. (sygn. akt Kpt 1/20 ): 1) wstrzymać wykonywanie przez Sąd Najwyższy kompetencji do wydawania uchwał, jeżeli miałyby dotyczyć zgodności z prawem krajowym, międzynarodowym oraz orzecznictwem sądów międzynarodowych (…); 2) wstrzymać stosowanie, od dnia jej wydania, uchwały składu połączonych Izb Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 r. (…)”
Takie działanie TK jest rażącym przykładem ekscesu orzeczniczego (tj. naruszenia Konstytucji RP przez TK poprzez działanie ultra vires, czyli poza zakresem swojej kognicji). Świadczą o tym następujące argumenty:
1) w świetle art. 188 Konstytucji RP TK nie ma kognicji do badania zgodności z prawem uchwał SN, nawet tych, którym nadano moc zasady prawnej.
Wprawdzie art. 188 pkt. 3 Konstytucji RP przyznaje TK kompetencję do orzekania „w sprawach zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami”, ale uchwała SN nie jest aktem stanowienia prawa, a jedynie aktem stosowania prawa, zwiazanym z jego interpretacją. Nie podlega więc kognicji TK.
TK wykroczył zatem poza przypisane mu konstytucyjnie kompetencje. Należy zauważyć, nie nie zrobił tego po raz pierwszy. Równie krytycznie oceniam bowiem wyrok TK z 27.10.2010 r. (sygn. akt K 10/08), w którym TK przypisał sobie kompetencję do oceny zgodności z prawem uchwał interpretacyjnych SN. TK stwierdził wówczas:
„W konsekwencji należy uznać, że przedmiotem kontroli konstytucyjnej może być także treść normatywna, jaką w przepisie prawa pomieściła uchwała Sądu Najwyższego mająca walor zasady prawnej. Ponadto w przypadku kontroli abstrakcyjnej, jak i kontroli w trybie pytania prawnego nie jest wymagane, aby wykładnia SN wpisana do księgi zasad prawnych była wiążąca i wymagała jednolitej praktyki z punktu widzenia formalnego od wszystkich organów stosujących prawo”.
Tego rodzaju podejście stanowi przykład zastosowania niedopuszczalnej „pełzającej jurysdykcji” TK. Podzielam zdania odrębne do tego nieszczęsnego wyroku (za który płacimy dzisiaj) złożone przez sędziów TK: S. Biernata, E. Łętowską (Anna Karnicka), A. Jamroza, M. Mazurkiewicza, M. Mirosław Wyrzykowski, B. Zdziennickiego. Sędzia Biernat słusznie wskazał wówczas:
„wyrok Trybunału, do którego składam zdanie odrębne, oznacza zwrot w dotychczasowym orzecznictwie w niekorzystnym kierunku. Stanowisko Trybunału otwiera bowiem drogę do pośredniego zaskarżania do niego wszystkich uchwał Sądu Najwyższego wydanych w powiększonych składach, a zwłaszcza uchwał wpisanych do księgi zasad prawnych, jak również uchwał powiększonych składów Naczelnego Sądu Administracyjnego, niemal bezpośrednio po ich podjęciu. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to niedopuszczalne w świetle Konstytucji, ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i dotychczasowego orzecznictwa Trybunału rozszerzenie jego kompetencji i zatarcia granic między kontrolą stanowienia i stosowania prawa. Byłoby to równie niepożądane jak pozbawianie lub ograniczanie skuteczności orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego przez Sąd Najwyższy”.
Sędzia E. Łętowska konkludowała:
„Kontrola konstytucyjności ma służyć oczyszczaniu systemu prawnego z norm (przepisów) niekonstytucyjnych z uwagi na hierarchiczną sprzeczność. Tego celu adresowany do SN wyrok nie spełnia. Wyrok, do którego zgłaszam zdanie odrębne, niczego z obrotu prawnego nie eliminuje. Nie służy dialogowi i współpracy sądów, obejmując pozorem kontroli konstytucyjności norm akt takiej kontroli niepodlegający. Wyrok, do którego składam zdanie odrębne nie może przynieść żadnego praktycznego skutku w sferze norm. Może oczywiście wpłynąć na praktykę. Nie doprowadzi jednak (bo nie ma ku temu ani podstaw, ani możliwości) do „derogacji” uchwały SN (…)”.
Niestety, jak mawia prof. Łętowska, wyrokowanie jest grą zespołową, co doprowadziło do zapadnięcia wspomnianego, krytycznie ocenianego wyroku;
2) TK dzisiejszym postanowieniem naruszył autonomię instytucjonalną Sądu Najwyższego.
Zgodnie z art. art. 183 ust. 1 Konstytucji RP, to „Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania”. SN, a nie TK (nota bene podzielam pogląd obecny w SN, że TK nie powinien w związku z tym dysponować prawem wydawania tzw. wyroków interpretacyjnych). Podstawę prawną działalności SN w przypadku uchwały z 23.01.2020 r. stanowił art. 83 par. 1 ustawy o SN („Jeżeli w orzecznictwie sądów powszechnych, sądów wojskowych lub Sądu Najwyższego ujawnią się rozbieżności w wykładni przepisów prawa będących podstawą ich orzekania, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego lub Prezes Sądu Najwyższego może, w celu zapewnienia jednolitości orzecznictwa, przedstawić wniosek o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego Sądowi Najwyższemu w składzie 7 sędziów lub innym odpowiednim składzie”).
Od strony formalnej celem uchwały SN jest zatem zagadnienie interpretacyjne. Uchwała nie zawiera elementu normatywnego, w tym sensie, że nie przekreśla (bo nie może – SN nie jest prawodawcą) aktów powołania na stanowiska sędziowskie osób wyłonionych w konkursach przed pseudo – KRS. Nie kwestionuje także prerogatywy Prezydenta RP do powoływania sędziów. A skoro tak, to:
3) nie ma żadnego sporu kompetencyjnego pomiędzy Sejmem a SN oraz między Prezydentem RP a SN.
A przyjęcie całkowicie błędnego założenia o istnieniu takiego sporu pozwoliło Marszałek Sejmu, pseudo-KRS i Prezydentowi powoływać się na art. 86 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Przepis ten stanowi, po pierwsze, że wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny. Skoro uchwała SN ma charakter interpretacyjny i nie narusza sfery legislacji zastrzeżonej dla Parlamentu oraz prerogatywy Prezydenta do powoływania sędziów, to nie ma żądnego sporu, ergo nie ma żadnego postępowania, które ulegałoby zawieszeniu.Jeśli jednak przyjąć przeciwne, jeszcze raz podkreślę, całkowicie błędne założenie o istnienie takiego sporu, to Prezydent RP jest teraz zobowiązany, w świetle art. 86 ww. ustawy do powstrzymania się od powoływania nowych sędziów opiniowanych przez pseudo-KRS. W przeciwnym wypadku Prezydent RP złamie prawo i popełni delikt konstytucyjny w rozumieniu art. 145 Konstytucji RP.
4) dzisiejszy skład TK, który wydał postanowienie zabezpieczające, był nienależycie obsadzony.
W jego składzie zasiadało bowiem trzech dublerów: M. Muszyński, J. Piskorski, J. Wyrembak. Zachodzi zatem nienależyta obsada sądu, a skoro tak, to wydane „postanowienie”, jako dotknięte wadliwością, nie może wywoływać skutków prawnych.
5) TK kompletnie zignorował fakt, że uchwała SN z 23.01.br. stanowiła wykonanie wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r.
SN zachował się zgodnie z tym, do czego był zobowiązany na podstawie zasad stosowania prawa UE oraz art. 91 Konstytucji RP (zasada pierwszeństwa stosowania prawa m.in. UE) w zw. z art. 9 Konstytucji RP (obowiązek przestrzegania zobowiązań międzynarodowyh.). Redukując rzecz ad absurdum (choć ten absurd może nam się niestety szybko zmaterializować) TK jest teraz blisko uznania istnienia „sporu kompetencyjnego” pomiędzy RP a UE. Czy w związku z tym w ramach zabezpieczenia równie bezprawnie zawiesi stosowanie wyroków TSUE w Polsce?
Reasumując, tzw. „postanowienie” zabezpieczające TK (sygn. akt Kpt 1/20) nie ma mocy prawnej. Uchwała składu połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z 23.01.2020 r., mająca moc zasady prawnej pozostaje wiążąca i cały czas stosowana w obiegu prawnym.
Jacek Barcik
*profesor nadzwyczajny w: Uniwersytecie Śląskim (Wydział Prawa i Administracji, Katedra Prawa Międzynarodowego Publicznego i Prawa Europejskiego)
Od Redakcji: Komentarz ukazał się na profilu prof. J. Barcika na Facebooku