Odzew na zaproszenie na wspólny wyjazd do Warszawy na Marsz Tysiąca Tóg wielokrotnie przerósł nasze oczekiwania. Zgłosiło się 70 osób i do Warszawy pojechały aż dwa autokary. Wielu sędziów wybrało też dojazd indywidualny: pociągiem lub samochodami. Doliczyliśmy się łącznie z okręgu łódzkiego, WSA w Łodzi i Sądu Apelacyjnego w Łodzi prawie 130 sędziów i sędziów w stanie spoczynku.
Mamy zdjęcie grupy autokarowej sprzed odjazdu na schodach naszego Sądu Okręgowego w Łodzi. Natomiast na miejscu startu Marszu w Warszawie na Placu Krasińskich, ścisk był tak wielki, że niestety nie było szans na zrobienie wspólnego zdjęcia. Ideą organizatorów Marszu było, aby najpierw maszerowali sędziowie ubrani w togi, potem sędziowie z togami na ramieniu, w dalszej zaś kolejności pozostali prawnicy w togach i z togami, a za nimi obywatele. Z uwagi na sukces frekwencyjny tego założenia nie udało się zrealizować. Napór tłumu z ulic wokół Placu Krasińskich był tak duży, że sędziowie i prawnicy z innych zawodów ubrani w togi i niosący togi musieli bardzo długo oczekiwać pod Sądem Najwyższym na start, a gdy już wreszcie ruszyli, wszyscy się ze wszystkimi wymieszali. Nie dało to uporządkowanego efektu wizualnego, ale i tak było przepięknie, a liczba tóg na Marszu znacznie przerosła tytułowy tysiąc. Zaś całą liczebność Marszu szacowana jest na około 30 tysięcy.
Przyznam, że w trakcie Marszu byłam trochę rozczarowana, że nie udało się zgromadzić wszystkich sędziów i prawników razem, aby pokazać sobie, Europie i rządzącym jak bardzo zjednoczone i zdeterminowane jest nasze środowisko zawodowe. Jednak potem, gdy zobaczyłam w mediach społecznościowych niezliczoną liczbę zdjęć z Marszu indywidualnych grup i osób w togach i z togami, moje rozczarowanie zaczęło przeistaczać się w dumę, wzruszenie i poczucie siły. Jeszcze dwa i pół roku temu, w lipcu 2017 roku, dopiero przełamywaliśmy się, aby będąc sędziami manifestować jako obywatele pod sądami w łańcuchach światła. 11 stycznia 2020 r. zdecydowaliśmy się wyjść na ulice w togach lub z togami, aby dać wyraz, że sprzeciwiamy się nie tylko jako obywatele, ale przede wszystkim jako sędziowie i jako prawnicy, bo ślubowaliśmy stać na straży prawa, a to prawo – zasada odrębności i niezależności sądów – jest po raz kolejny w procedowanym w parlamencie projekcie ustawy drastycznie łamana.
Otwierając Marsz sędzia Tomasz Marczyński powiedział:
„Jestem w todze, bo nie jestem tu prywatnie. Przyjechałem służbowo, więc noszę strój służbowy. Przyjechałem wypełnić rotę ślubowania sędziowskiego, stać na straży konstytucji, prawa i praw obywatelskich. Jeszcze kilka miesięcy temu nam, prawnikom, trudno było wyobrazić sobie powód, by spotykać się na ulicach w togach. Ale okazuje się, że determinacja rządzących, by podporządkować sobie sądy, przekracza naszą wyobraźnię.”
Dostrzega to cały prawniczy świat. Wsparcie ze strony europejskich zrzeszeń sędziowskich, także przez osobistą obecność przedstawicieli na Marszu, było ogromne i również wielokrotnie przerosło oczekiwania organizatorów. Były reprezentacje sędziów z Austrii, Niemiec, Portugalii, Danii, Francji, Chorwacji, Grecji, Słowenii, Węgier, Irlandii, Włoch, Norwegii i Rumuni. Był sędzia turecki. To jest wielka wartość, bo pokazuje solidarność sędziów z całej Unii i daje nadzieję, że dramatyczna sytuacja polskich sędziów nie zostanie pozostawiona bez reakcji. Już dzisiaj jest zapowiedź wystąpienia w najbliższych dniach przez KE z wnioskiem o zastosowanie środków zabezpieczających.
Byli też z nami na Marszu obywatele, również w liczbie znacznie powyżej oczekiwań. Sędziowie z ogromnym wzruszeniem wspominają zwłaszcza przemarsz Miodową, gdzie skandowano do nas „Dziękujemy”. Aż łzy kręciły się w oku. Według pierwszych szacunków Warszawskiego Ratusza uczestników Marszu było 15 000, potem skorygowano tę liczbę do 30 000. Z wewnątrz Marszu trudno te dane zweryfikować. Mogę tylko potwierdzić, że wszędzie wokół były rzesze ludzi i bardzo ciepłe przyjęcie sędziów, poza grupką „poszkodowanych”, którzy na nasz widok krzyczeli „chować portfele” czy „komuna”. Absurdalność tych zarzutów sprawia, że nawet nie będę ich komentować, choć można je usłyszeć także od najważniejszych osób w Państwie, a potem powoływany jest argument o niskim zaufaniu społeczeństwa do sędziów. Jednak dzisiaj, także te dwie ostatnie kwestie, pozostawię bez komentarza, bo 11 stycznia 2020 r. to święto wymiaru sprawiedliwości, święto niezawisłości sędziowskiej, święto solidarności prawniczej i obywatelskiej, święto obecności Polski w Europie. Może przyszłe pokolenia sędziów na pamiątkę tego dnia będą co roku maszerować w togach, aby właśnie 11 stycznia o tej walce przypomnieć, a także o tym, że ani wolność ani niezawisłość nie jest dana raz na zawsze i trzeba o nie codziennie dbać, a w ekstremalnej sytuacji walczyć.
Mamy prawo do niezawisłości i mamy prawo do Europy. Będziemy się o te prawa upominać, aż do skutku.
SSO Ewa Maciejewska