3 grudnia kończy swoją kadencję 3 sędziów Trybunału Konstytucyjnego. W Sejmie poprzedniej kadencji Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło trzy kandydatury „wybitnych prawników”: dr hab. Krystyny Pawłowicz, mgr . Prokuratora Stanisława Piotrowicza i prof. Elżbiety Chojny-Duch. Po wyborach 13 grudnia kandydatury zdezaktualizowały się. 15 listopada odnowiony klub parlamentarny PiS złożył kolejne trzy kandydatury. Są to, a jakże, znów Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz, zaś Elżbietę Chojnę-Duch, która o tym, że już nie będzie kandydatką dowiedziała się od dziennikarza Onetu, zastąpić ma Robert Jastrzębski.
Dr hab. Krystyna Pawłowicz (67 lat) ma już za sobą próbę wyboru do Trybunału: w styczniu 2011 roku przegrała stosunkiem głosów 149 : 253 ze zgłoszoną przez klub Platformy Obywatelskiej prof. dr hab. Małgorzatą Pyziak-Szafnicką.
W obecnej kadencji klub PiS tak ją przedstawia:
„W obu kadencjach brała czynny udział w pracach nad kolejnymi ustawami o Trybunale Konstytucyjnym, ustawami dotyczącymi wymiaru sprawiedliwości i Krajowej Rady Sądownictwa. Przedstawiła referat na temat TK na sejmowym seminarium na temat statusu Trybunału Konstytucyjnego”
Rekomendacja pomija, naturalnie, to co zapadło w pamięć opinii publicznej: agresywne, grubiańskie filipiki pod adresem przeciwników demolowania systemu wymiaru sprawiedliwości, brutalne traktowanie dziennikarzy mediów niepaństwowych, niestosowne zachowania na sali sejmowej, inwektywy pod adresem posłów opozycji, także w czasie obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
16
Mgr prokurator Stanisław Piotrowicz (67 lat) w rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości daje się poznać jako człowiek prawy właśnie oraz sprawiedliwy. Życiorys tego byłego pracownika komunistycznego aparatu przymusu czyta się ze łzami wzruszenia, taki to z tej laudacji wyłania się poczciwiec:
„W 1976 r.[…] rozpoczął aplikację prokuratorską, którą ukończył z wynikiem najlepszym spośród całej grupy aplikantów, dlatego też dość szybko awansował do wydziału śledczego ówczesnej Prokuratury Wojewódzkiej w Krośnie, w której prowadził najpoważniejsze śledztwa wyłącznie o charakterze kryminalnym i gospodarczym. Po wprowadzeniu stanu wojennego na skutek krytykowania tego faktu i odmowy prowadzenia śledztw o charakterze politycznym jakie dopiero wtedy pojawiły się w tej jednostce z dnia na dzień został przeniesiony do prokuratury niższego szczebla i szykanowany. W konsekwencji tego złożył wypowiedzenie pracy na piśmie. Jako „uciekinier” z prokuratury w stanie wojennym nie mógł jednak znaleźć żadnej pracy mając w tym czasie ma utrzymaniu niepracującą żonę i dwójkę małych dzieci. Za namową bliskich autorytetów przekonywujących go do tego, że w prokuraturze potrzebni są przyzwoici ludzie pod koniec trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia cofnął je. W wolnej już Polsce w uznaniu jego kwalifikacji prawniczych i mimo przynależności do PZPR warunkującej dopuszczenie do zawodu nigdy jako praktykujący katolik nie utożsamiał się z ustrojem totalitarnym, o czym świadczą chociażby przytoczone wyżej fakty.
Stanisław Piotrowicz jako człowiek wrażliwy zawsze angażował się na rzecz pomocy ludziom biednym, bezdomnym i potrzebującym. W 1992 był współzałożycielem Krośnieńskiego Koła Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta i jego pierwszym prezesem. Funkcję tą pełnił społecznie przez 25 lat nie szczędząc czasu, a niekiedy i własnych środków materialnych. Przez blisko ćwierć wieku prowadził schronisko dla osób bezdomnych i kuchnię, w której wydawano bezpłatnie ponad 100 obiadów dziennie osobom pozostającym bez środków do życia. Był również prezesem całego oddziału podkarpackiego zrzeszającego kilkanaście podobnych kół, a także członkiem zarządu głównego. Drzwi do jego gabinetu prokuratorskiego były zawsze otwarte dla ludzi skrzywdzonych i potrzebujących pomocy, w tym również prawnej. Za swoje wielorakie zaangażowanie na rzecz wspólnoty wierzących i nie tylko został odznaczony złotym medalem ” Za zasługi dla Kościoła Przemyskiego” (Pro ecclesia premisliensi”)”.
A przecież dał się poznać publiczności jako obrońca księdza z Tylawy, ciumkacz, a w Sejmie – niszczyciel konstytucyjnych fundamentów demokratycznego państwa prawa, który lekce sobie ważył inne konstytucyjne organy, np. Rzecznika Praw Obywatelskich, któremu nie pozwolił się wypowiedzieć. Lista dokonań prokuratora Piotrowicza jest długa.
Wierny, to fakt bezdyskusyjny, wykonawca woli centralnego ośrodka władzy politycznej.
Dr hab. Robert Jastrzębski na tle pozostałych kandydatów jawi się jako postać bezbarwna. Lecz ma on też swoją historię, która zaprowadziła go na pozycję aspiranta do Trybunału Konstytucyjnego. Jak przypomniała Gazeta Wyborcza, „zasłynął on m.in. z tego, że poparł stronę rządową w sporze o Trybunał Konstytucyjny. Był jednym z prawników, na którego opinie powoływał się Zbigniew Ziobro. Podpisał się też pod opinią Biura Analiz Sejmowych dotyczącą reparacji wojennych od Niemiec. Stwierdził w niej, że roszczenia nigdy nie wygasły.”
Prócz tego jest jeszcze jedna, korzystna dla R. Jastrzębskiego historia: na prawie konstytucyjnym, sądząc z listy jego publikacji, nie zna się, jest za to znawcą przedwojennego prawa wekslowego, prawa o domach składowych i, generalnie, historykiem prawa i specjalistą w historii gospodarczej.
18
Wśród podpisów posłów, którzy te wybitne postaci rekomendują Sejmowi do wyboru na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, brakuje co najmniej trzech ważnych polityków, założycieli Prawa i Sprawiedliwości, rzec można – towarzyszy drogi: Adama Lipińskiego, Mariusza Kamińskiego i samego Jarosława Kaczyńskiego. Przypadek to czy ostrożność? (pr)