Wyroki sądów nie zawsze są zgodne z naszymi oczekiwaniami, a także z tym co w naszym przekonaniu wydaje się słuszne i sprawiedliwe. Sąd zwykle patrzy na sprawę szerzej niż jedna tylko strona sporu. Rozstrzyga też kwestie formalne, które dla strony dochodzącej swoich praw mogą się wydawać drugorzędne, jednak dla rozstrzygnięcia mogą być decydujące w tym sensie, że mogą przeważyć o negatywnym wyniku całego postępowania pomimo jego merytorycznej zasadności. W sądzie nie wystarczy zatem mieć rację, trzeba tą rację udowodnić oraz zgłosić ją w odpowiednim czasie, miejscu i procedurze. Dlatego wiele osób po przegranej sprawie sądowej jest rozczarowana i ma poczucie krzywdy.
Pewien formalizm procedur sądowych jest jednak konieczny. Reguły gry sądowej są jasne, tożsame dla wszystkich stron sporu i to jest ich siłą, nawet jeżeli w jednostkowych wypadkach prowadzi do krzywdy. Czasami jednak w przypadku formalistycznego podejścia do przedmiotu sporu krzywda jest tak wielka, że należy skorzystać z klauzul generalnych. Jest to jednak sytuacja wyjątkowa i stosowana w ostateczności. Często też określony kierunek rozstrzygnięć mozolnie wypracowywany jest dopiero w kolejnych orzeczeniach tego samego typu.
W przypadku pytań prejudycjalnych sądów okręgowych w Łodzi i w Warszawie, które dotyczyły nowych postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów w kontekście prawa obywateli Unii do skutecznej ochrony sądowej, z góry było wiadomo, że mają one charakter nowatorski i precedensowy. Od początku były więc obawy, że mogą być uznane za niedopuszczalne z przyczyn formalnych. Obawy te częściowo potwierdziły się, choć Rzecznik [Generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Jewgienij] Tanczew wypowiedział się pozytywnie co do samej dopuszczalności pytania w trybie prejudycjalnym o niezawisłość sędziowską. Strukturalne naruszenia niezależności sędziowskiej nieuchronnie wpływają bowiem na mechanizm odesłań prejudycjalnych na podstawie art. 267 TFUE, a co za tym idzie, na zdolność sądów państw członkowskich do działania w charakterze sądów unijnych. Uznał natomiast zadane pytania za hipotetyczne i zbyt skąpo uzasadnione w zakresie konkretnych przepisów naruszających prawo unijne.
Przyjmując do wiadomości i szanując pogląd Rzecznika, z perspektywy polskiego sędziego trudno jednak uznać subiektywizm i hipotetyczność obaw co do nowego postępowania dyscyplinarnego. Niemal codziennie dowiadujemy się bowiem o kolejnych wątpliwych działaniach rzeczników: Schaba, Radzika i Lasoty. Sprawa Miasta Łowicz przeciwko Skarbowi Państwa dotycząca zbyt małych środków przekazywanych przez całe lata (a więc przez kolejne rządy) samorządowi na zadania zlecone, nie należała może do tych najbardziej medialnych i budzących emocje u polityków. Jednak bardzo zbliżony merytorycznie problem środków finansowych przekazanych samorządom na reformę edukacji ma już zupełnie inny charakter i presja na sędziego przy rozstrzyganiu tego typu sprawy jawi się jako dużo bardziej realna.
Rozumiem wykształconą przez lata przez orzecznictwo i przepisy regulaminu praktykę, że orzeczenie Trybunału musi mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia konkretnej sprawy. Jednak gwarancje niezawisłości sędziowskiej, w tym pewność braku odpowiedzialności dyscyplinarnej za wydane orzeczenie, jest częścią składową każdego rozstrzygnięcia i w sprawie „politycznej” i w sprawie o przysłowiową pietruszkę. Oczywiste jest, że władza wykonawcza nie chce wpływać na wszystkie postępowania, a tylko na niektóre, a nawet bardzo nieliczne. Gwarancje niezawisłości sędziego to jednak konieczny element całego systemu prawa. Muszą być zatem identyczne i są tak samo istotne dla każdej jednostkowej sprawy bez względu na jej przedmiot i strony. W tym znaczeniu trudno mi się zgodzić z Rzecznikiem Trybunału, że w sprawie o dotacje dla Miasta Łowicz obawy sędziego są tylko subiektywne i nie wykazane jako realne w odniesieniu do tej konkretnej sprawy, pytanie ma zatem charakter zbyt hipotetyczny. Nie dotyczy też wprost przyszłego rozstrzygnięcia. Oczywiście w rozumieniu dosłownym odpowiedź Trybunału o system dyscyplinujący sędziów nie przesądzi o tym, czy i ile pieniędzy otrzyma od Skarbu Państwa Miasto Łowicz. Jednak odpowiedź Trybunału, gdyby jednak została udzielona, będzie miała bardzo istotne znaczenie w kontekście, czy wyrok sądu krajowego w przywołanej sprawie, a także w tysiącu innych, które aktualnie w Polsce się toczą, w ogóle będzie mógł zapaść w rozumieniu prawa stron postępowania do skutecznej ochrony sądowej wyrażonej w art. 19 Traktatu o Unii Europejskiej. Jeżeli nad taką konstrukcją pytania prejudycjalnego wcześniej nikt się nie zastanawiał, to tylko dlatego, że sądy krajowe w Unii Europejskiej nie miały wątpliwości co do swojej niezależności, a tylko jak rozstrzygać problemy interpretacyjne w konkretnych zawisłych przed nimi sprawach.
Druga przeszkoda do udzielenia odpowiedzi przez Trybunał to, według Rzecznika, brak wskazania konkretnego przepisu, który narusza prawo Unii. W zapytaniu o system dyscyplinarny problem niezgodności dotyka jednak nie konkretnego, pojedynczego przepisu, ale całokształtu nowego modelu, w którym nie ma mechanizmów hamujących wszechwładzę Ministra Sprawiedliwości. Może okoliczności te w kolejnych pytaniach trzeba będzie lepiej Rzecznikowi i Trybunałowi wytłumaczyć, a może wcześniej sprawa zostanie wyczerpująco wyjaśniona ze skargi Komisji Europejskiej. Bez względu na ostateczny los obu pytań prejudycjalnych wierzę, że były one potrzebne i zapoczątkowały drogę w dobrym kierunku odwracania nieakceptowalnego w demokratycznym państwie prawa systemu dyscyplinarnego wobec sędziów, który daje Ministrowi Sprawiedliwości wpływ polityczny na prowadzenie postępowań dyscyplinarnych, a w dalszej konsekwencji [prowadzi do] powstania ryzyka wykorzystywania systemu środków dyscyplinarnych do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych.
SSO Ewa Maciejewska
Od redakcji pochodzi zmieniony tytuł, wytłuszczenia i uzupełnienia w nawiasach kwadratowych