O niedojrzałości brytyjskiej klasy politycznej, która nie jest w stanie sprawnie i odpowiedzialnie przeprowadzić wystąpienia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej napisano i powiedziano wiele. Barwna oględnie mówiąc sylwetka obecnego lokatora budynku przy 10 Downing Street została w wielu mediach dokładnie i dogłębnie opisana i to raczej krytycznie.
Nie chcę na tym blogu przyłączać się do tych głosów. Warto tylko zwrócić na jedną pozornie drobną, a przecież fundamentalną różnicę pomiędzy obecnie będącymi u władzy brytyjskimi konserwatystami, a politykami rządzącymi w Polsce. Warto przytoczyć wypowiedź brytyjskiego premiera w oryginale:
Oczywiście Johnson jak to polityk uparcie obstaje przy swoim i tak jak wielu jego kolegów w uprawianej profesji (także w Polsce) jest pewny, że on i tylko on ma zawsze rację. Ale mimo to, mimo, że nie zgadza się z wyrokiem Sądu Najwyższego Zjednoczonego Królestwa, będzie go szanował.
Nawet bowiem ktoś taki jak obecny brytyjski premier, łamiący wiele zasad i zwyczajów, słynący z ostrego języka i działający częstokroć na zasadzie: „wszystkie chwyty dozwolone” nie ośmielił się dać choć cienia podejrzenia, że nie będzie respektował orzeczenia najważniejszego sądu Wielkiej Brytanii.
Nie usłyszeliśmy i nie usłyszymy:
- że sąd nie miał demokratycznego mandatu
- że było to prywatne spotkanie sędziów przy kawie i ciasteczkach
- że sąd nie miał prawa orzekać o tym, czy premier nie wprowadził w błąd Królowej
- że sąd i jego sędziowie prowadzą akcję przeciwko rządowi
- że sąd działa przeciwko państwu
Dlatego choć nie zazdroszczę Wielkiej Brytanii, że mają takiego premiera jakiego mają, to podziwiam Wyspiarzy za szacunek do zasad i do fundamentów demokratycznego ładu, którego filarem są niezależne sądy i bezwzględne respektowanie ich orzeczeń. Przez wszystkich, także przez najważniejszych polityków w państwie, choćby mieli niewyparzony język i wielkie ego.
Może rzecz w tym, że nikomu w Zjednoczonym Królestwie, nawet Borisowi Johnsonowi nie przyjedzie nawet do głowy podważanie wyroku Sądu Najwyższego ?
P.S. Chciałbym widzieć minę polityka brytyjskiego, a jeszcze lepiej prawnika, któremu ktoś z Polski próbowałby wytłumaczyć, że choć prawomocnym i ostatecznym wyrokiem najwyższy sąd od spraw administracyjnych, nakazał ujawnienie podpisów pod zgłoszenia do krs, to szef Kancelarii Sejmu nie wykonuje tego, bo ten wyrok musi najpierw skontrolować urzędnik podległy premierowi. Nawet Boris Johnson by tego nie był w stanie pojąć.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą. Sam o sobie pisze:
Independentjudge. Sędzia praktyk, od kilkunastu lat orzekający w sprawach karnych. Przywiązany do własnej niezawisłości i zapisanej w Konstytucji niezależności sądów. Członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.Sędzia praktyk, od kilkunastu lat orzekający w sprawach karnych. Przywiązany do własnej niezawisłości i zapisanej w Konstytucji niezależności sądów. Członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.