Ewa Maciejewska: Komu przeszkadza samorząd sędziowski?

0
(0)

Na Zebraniu Sędziów Sądu Okręgowego w Łodzi w dniu 12 września 2019 r. z ust prezesa Błońskiego padły słowa, że Zgromadzenie Przedstawicieli to sprawa czy też problem sędziów a nie prezesa. Zostało to powiedziane w momencie, gdy okazało się, że ze wszystkich sędziów naszego sądu tylko 59 sędziów nie złożyło oświadczeń o braku zgody co do kandydowania na przedstawiciela. Zdaniem zaś prezesa w takiej sytuacji niemożliwym byłoby wybranie przewidzianych w ustawie 60 przedstawicieli i wybory trzeba odłożyć na nieokreślony czas, gdy zadeklaruje się 60. osoba chętna. Namawianie zaś sędziów do kandydowania to nie jest obowiązek prezesa. Odniosłam wrażenie, że Panu Prezesowi byłoby na rękę gdyby Zgromadzenia Przedstawicieli z przyczyn formalnych nie udało się wybrać. Problem braku 60. kandydatury rozwiązaliśmy od ręki. Jeden brak zgody został wycofany. Potem gdy okazało się, że nadal jednej zgody brakuje, bo wiceprezes Kruszewski zmienił zdanie i też nie chce kandydować, wycofany został drugi brak zgody. Kandydatów ostatecznie zostało 60. Przy tej okazji pojawiły się jednak u mnie dwie smutne refleksje.

Jedna dotyczy nas wszystkich, że prawie połowa z nas nie chce się angażować. Większość ma bardzo ważne powody: obowiązki rodzinne, problemy zdrowotne, nieustający brak czasu, dalekie dojazdy. Wszystko to rozumiem, ale samorząd zawodowy to aktualnie jedyna możliwość zabrania głosu przez środowisko, głosu krytycznego wobec upolityczniania sądów, niszczenia trójpodziału władzy, sposobu działania neoKRS, działań dyscyplinarnych i hejterskich wobec sędziów broniących Konstytucji. Od dwóch lat Zebrania i Zgromadzenia Sędziów z całej Polski są w tej kwestii bardzo aktywne. Nasze uchwały nie mają oczywiście innej mocy niż opiniodawcza. Jednak w kraju i na całym świecie pokazują nasze zdecydowane „nie godzimy się”. Muszą też być bardzo uciążliwe, skoro prezes publicznie sugeruje, że nie jest w jego interesie, aby Zgromadzenie zostało wybrane.

I tu dochodzimy do drugiej kwestii. Od początku nie miałam wątpliwości, że celem wymiany prezesa nie było sprawniejsze zarządzanie sądem, tylko pozyskanie na tej funkcji osoby gotowej realizować, bez względu na lokalne środowisko, wolę ministra. Opinii publicznej tłumaczono to koniecznością rozbicia układów, które przetrwały od czasów komunistycznych. Myślę jednak, że żaden z sędziów nawet tych, którzy w dobrej zmianie odkryli szansę na przyspieszenie swojej kariery, w taką propagandę nie wierzy. Zmiana miała na celu tylko i wyłącznie zdobycie kadry lojalnej wobec nowej władzy. Wierzę, że niektórzy „dobrozmianowi” początkowo uważali, że będą „ciężko pracować” i świetnie się na nowych funkcjach sprawdzą. Chcieli „pedałować ile sił w nogach” nie dając się przekonać, że rower jest kradziony, więc daleko nim nie dojadą. Rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała ich wyobrażenia. Oczekiwania wobec prezesów sędziów protestujących przeciwko łamaniu Konstytucji były skrajnie różne od oczekiwań mocodawców z ministerstwa. Powstał dylemat, czy publikować na oficjalnej stronie sądu uchwały samorządu jako ważny dla opinii publicznej głos szeregowych sędziów, czy ulec sugestii ówczesnego wiceministra Piebiaka, żeby samorządowi odmawiać? Czy w ogóle dopuszczać do niewygodnych głosowań? Czy pozwolić sędziom na wątpliwości co do zgodności z prawem Unii upolitycznionych procedur  wyboru nowych sędziów i zgodnie z ich wolą wyrażoną w demokratycznym głosowaniu kolegialnego organu samorządu powstrzymać bieg procedury do czasu orzeczenia TSUE, czy przeprowadzić farsę zastąpienia opinii Zgromadzenia Przedstawicieli o kandydatach  opinią jednego wiceprezesa? Ostatecznie już prawie w żadnej sprawie współpraca okazuje się niemożliwa, a samorząd zawodowy jest kulą u nogi, która przeszkadza w spokojnym, zgodnym z oczekiwaniami Ministerstwa Sprawiedliwości prezesowaniem. Po co więc prezesowi taki samorząd?

W sumie logiczne. Im mocniej jednak prezes nie jest zainteresowany funkcjonowaniem w sądzie samorządu zawodowego, tym bardziej nam, sędziom powinno na tym zależeć. Jak zauważył sędzia Grzegorz Gała na czwartkowym Zebraniu, w naszym okręgu toczy się już około 10 pozamerytorycznych postępowań dyscyplinarnych. Większość z nich dotyka zwykłych sędziów, wcale nie tych najbardziej zaangażowanych. Bo taka jest wola polityczna, żeby pokazać sędziom, gdzie ich miejsce, a opinię publiczną przekonać, że sądownictwo musiało mieć wymienione kadry, bo było zdegenerowane i nieetyczne. Mały drobiazg, że tym, na których wymieniono, do etyki jest bardzo daleko, mniej uważnym na pewno umknie.

Kto zatem jak nie samorząd będzie bronił niesłusznie represjonowanych? Jak inaczej pokażemy naszą sędziowską solidarność? Presja ma sens, co już widać po przełożonych rozprawach dyscyplinarnych sędziego Żurka, a ostatnio 11 września – prokuratora Parchimowicza. Przypominam też, że na 24 września zapowiedziana jest opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie połączonych pytań łódzkiego i warszawskiego sądu, właśnie o postępowania dyscyplinarne, a Komisja Europejska prowadzi w tej sprawie spór z polskim rządem. Nie jest więc tak, że nasze działania są z góry skazane na niepowodzenie. Wręcz odwrotnie – opór narasta i któraś ze stron będzie w końcu musiała się cofnąć. Prezes „Iustitii” prof. Krystian Markiewicz publicznie odmówił stawiennictwa przed Zastępcą Rzecznika Dyscyplinarnego. Sędzia Bartłomiej Starosta z Sulęcina jest wręcz nękany wezwaniami do Warszawy na przesłuchania i ma już dwa postępowania dyscyplinarne za niestawiennictwo w sytuacji, gdy wezwania nie spełniały minimalnych wymogów formalnych, a przed nim decyzja, czy stawiać na kolejnych dwóch przesłuchaniach 18 września. W perspektywie ma więc dwie kolejne dyscyplinarki. Sędzia Anna Bator-Ciesielska odmówiła orzekania z sędzią Radzikiem i zapytała TSUE, czy sędzia delegowany jest w pełni niezależny. Opór ich wszystkich przyniesie rezultaty tylko wtedy, gdy będą mieli nasze wsparcie, gdy będziemy solidarni.

Ja na reformę, której jedynym celem jest wymiana kadr na dyspozycyjnych swoich,  od początku nie godziłam się i nadal nie godzę się. Jestem pewna, że również większość z Was nie ma złudzeń, czemu reforma ma służyć. Nie wymagam, aby do mnie czynnie dołączyć. Wystarczy realizować obowiązek zapisany w ustawie Prawo o ustroju sądów powszechnych i uczestniczyć w pracy samorządu zawodowego, do którego przynależność każdego z nas jest obowiązkowa. Wszystkie głosowania są tajne. Można zagłosować za, zagłosować przeciw albo wstrzymać się od głosu. Ale od uczestnictwa w pracach samorządu uchylać się nie można, bo wszyscy ślubowaliśmy stać na straży prawa. Dzisiaj na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi, wszyscy nawołują, aby nie być biernym, iść głosować, bo wybiorą za nas inni, niekoniecznie zgodnie z naszymi oczekiwaniami.  W naszym sądowym domu podobnie, nie wolno nam być biernym.

SSO Ewa Maciejewska

Sędziowie Łódzcy

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 0 / 5. Vote count: 0

No votes so far! Be the first to rate this post.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments