Wiedział Wacław Potocki, co pisze, że nierządem Polska stoi. Dziś powiedziałoby się, że Polska to państwo z tektury.
A ja jednak chcę, żeby Polska, a raczej Rzeczpospolita nie rządem, lecz wolnościami obywatelskimi stała. Z tym, że nasza Rzeczpospolita – taka jak ta numer jeden – to Unia Europejska. A Polska w niej to już nie Królestwo Polskie. I nie ma się co dziwić, bo narody, skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi. Owszem, wobec prozy Marqueza jest to nadużycie, a może i herezja, ale tak sobie wyobrażam współczesną Polskę. Szanse, te wielkie, ba, może imperialne szanse są już bezpowrotnie za nami. A zatem nie Królestwo, ale może Żmudź? Ale za to Żmudź wolna, zasobna (no, trochę przesadziłem z tą zasobnością, ale zawsze), a gwarantem wolności i zasobności jest Rzeczpospolita, czyli Unia Europejska. I my, obywatele o tym wiemy i nawet ekstremalna lewica o zabarwieniu nacjonalistycznym, która teraz w Polsce rządzi, musi się z tym liczyć, przy całej swojej wściekłej niechęci do wolności obywatelskich i całej miłości – równie wściekłej, o ile miłość może być wściekła – do centralizmu i dyktatury.
Rzeczpospolita przetrwała wojnę domową na Litwie u zarania XVIII wieku, to i Unia przetrwa nacjonalizmy rozbudzone od Węgier po Anglię w drugiej dekadzie XXI wieku.
Co zatem robić, żeby ta nasza Rzeczpospolita, a w niej – powiedzmy – Żmudź dobrze się miały? Nie jojczyć, nie biadać, jak inteligenci jacyś, że porażka w eurowyborach, tylko pozbyć się lenistwa i zadziałać zgodnie z maksymą Bartosza Arłukowicza, że nie ma bastionów PiS, są wyborcy, a z wyborcami trzeba rozmawiać! Więc wykorzystajcie, o nasi wybrańcy to darmowe paliwo, żeby po Polsce (Żmudzi) pojeździć i ludzi kaptować. I nawet jeśli ktoś niepewny swego będzie chciał staropolskim obyczajem palcami młynkować i paznokcie łączyć, na kogo głosować, to żeby mu wyszło, że na naszych. A którzy to nasi? Ci, którzy wolności obywatelskich nie tłamszą!
Jakub Tau