P. Rachtan: Alarm Piotra Niemczyka czyli jak powstaje państwo prokuratorsko-tajniackie

5
(1)

Czekam na pojawienie się w księgarniach tej świetnie udokumentowanej analizy ponurej zmiany państwa liberalnego w prokuratorsko-policyjną pół dyktaturę. Są nazwiska, powiązania i ukryte dotąd przed publicznością na pozór drobne zmiany prawa. Piotr Niemczyk wykonał ogromną pracę i nie dziwota, że druk się opóźnia. Na maszyny drukarskie muszą oddziaływać potężne siły.

„Szósta rano. Kto puka?” to prawie reporterska, dziennikarska relacja z przebudowy państwa, w którym w ciągu trzech lat rządów jednej formacji politycznej zmienia się wszystko. Dokumenty, które cytuje autor, wskazują na źródła i cele oraz metody ich osiągania.

Drżeć przed nimi powinni wszyscy, którzy są świadomymi obywatelami, ale także tak zwani „zwykli ludzie”, w nic nie zaangażowani, a już w najmniejszym stopniu w działalność publiczną. Podejmuje się ją ze znajomością uwarunkowań i skutków, zawsze przecież jest ona skierowana nie tylko za czymś, ale – z konieczności – przeciwko czemuś, a zatem i przeciwko niektórym ludziom, koteriom, instytucjom czy ugrupowaniom politycznym. Co musi nieść ryzyko.

Państwem policyjnym nie jest wyłącznie państwo, które wykorzystuje służby mundurowe do więzienia czy chociażby internowania przeciwników politycznych. Tak samo jak dyktaturą nie jest wyłącznie państwo, w którym ludzie są więzieni ze względów politycznych. O dyktaturze mówimy, gdy to, że ludzie są zatrzymywani ze względów politycznych lub nie, zależy od woli jednej osoby, a nie od przejrzystego i praworządnego wymiaru sprawiedliwości. Społeczeństwo, które musi tolerować fakt, że policja i inne służby państwowe ingerują w prywatność ludzi z innego powodu niż zwalczanie przestępczości, a później mogą swoją wiedzę wykorzystywać w dość dowolny sposób, pod parasolem upolitycznionej prokuratury, niewątpliwie żyje w państwie o charakter policyjnym.
Od ponad dwóch lat uważnie przyglądam się poczynaniom Prawa i Sprawiedliwości dotyczącym bezpieczeństwa systemu i kontroli obywateli. Wnioski z tych obserwacji opisałem w dwunastu rozdziałach tej książki. Niestety nie mam wątpliwości, że za sprawą zmian politycznych wprowadzanych przez PiS zmierzamy w kierunku państwa policyjnego.

Tymczasem „zwykli ludzie”, zajęci pogonią za codziennością, nie plączący się po agorze, nie żyją przecież w izolacji od bieżących wydarzeń i procesów. Rzeczywistość zawsze ich dopadnie, w postaci prawa, ciasno krepującego ich swobodę czy działań instytucji bądź dobrze umocowanych w strukturach władzy – ludzi. Może to być kontrola skarbowa, może być nieprzychylny sąsiad ustosunkowany i zamożny, może być zwykły bandzior, który ma układy z lokalnym posterunkiem policji, za którym stoi cały państwowy aparat przymusu. Ofiarą budowanego przez PiS systemu nie musi być tylko aresztowany przed kamerami Józef Pinior czy Stanisław Gawłowski (te i inne przypadki analizuje Piotr Niemczyk i pokazuje – przy całym wysiłku służb – miałkość dowodów), lecz może nią paść każdy stroniący od wielkiej polityki obywatel, ot, choćby nauczyciel gimnastyki, który zadarł z katechetą, bo ten nie chciał mieć lekcji na ostatniej godzinie, a ma poparcie proboszcza, ten – biskupa, który łatwo przekona kuratora oświaty, dobrze osadzonego w wojewódzkiej strukturze partii. Choć tymczasem są to raczej ludzie znaczący, w swoich środowiskach, w samorządach (na przykład prezydenci miast, jak Adamowicz czy Brejza).

Jednocześnie to nie potęga policji i jej uprawnienia rosną, ale liczba i zadania służb tajnych, i specjalnych, starych i całkiem nowych. Analizując powołanie Służby Ochrony Państwa (po likwidacji BOR) pisze Niemczyk:

[…] najbardziej niepokojące jest to, że konstrukcja ustawy [o powołaniu SOP – przyp. P. Rachtan] nie wyklucza zakładania spraw pozornych, dzięki którym wszczynane będą działania niewynikające z rzeczywistego zagrożenia, ale z powodu priorytetów politycznych. Równie intensywnie będzie się zabiegać o rozpoznanie podejrzanych zamierzających rzucać jajkami, pomidorami czy tortami jak rzeczywiście groźnych przestępców. W przeciwnym razie dowódcy SOP będą posądzani o niewystarczającą troskę o bezpieczeństwo osób chronionych. A niektóre z osób chronionych będą objęte opieką nie dlatego, że coś im rzeczywiście grozi, ale dlatego że polityczni decydenci chcieliby wiedzieć, co robią i co dzieje się w ich środowisku. Oznaczałoby to zaangażowanie sił i środków do realizacji zadań właściwie sprzecznych z prawami człowieka i ochroną prywatności tylko dlatego, że polityk lub działacz społeczny deklaruje, że jest przeciwnikiem polityki partii rządzącej.

Pod pretekstem walki z nieistniejącym – na szczęście – terroryzmem szykowane są narzędzia walki z niewygodnym dziś lub potencjalnie w przyszłości ludźmi i środowiskami. Nieostre, niezdefiniowane pojęcia jak ekstremizm, islamski ekstremizm mogą za chwilę posłużyć do uciszenia niewygodnych organizacji lub obciążenia winą za jakieś kłopoty ideowo wrogich Prawu i Sprawiedliwości działaczy np. polskich Tatarów czy inne mniejszości, etniczne albo narodowe.

Piotr Niemczyk w swojej książce pokazuje, jak państwo liberalne przebudowywane jest w strukturę, w której potężna prokuratura, sterowana przez jednego polityka i tajne służby, budowane pod nadzorem innego polityka wpasowują się w chorą wizję zwykłego posła, marzącego o stworzeniu jakiejś archaicznej krainy, zaludnionej przez wymyślony naród z przykrojoną do marzeń owego fałszywego demiurga przeszłością i wyimaginowanym posłannictwem w Europie i świecie.

[…] oponenci władzy, dopóki okoliczności nie pozwalają zarzucić im wprost działalności antypaństwowej, mogą być w każdej chwili oskarżeni o znieważenie, zniesławienie czy pomówienie – zależnie od sytuacji, konkretnej osoby albo konstytucyjnego organu czy wręcz narodu. A co gorsza, dane o przypadkach agresji rejestrowanych jako przestępstwa z nienawiści sugerują, że zwolennicy „dobrej zmiany” będą próbować wymierzać sprawiedliwość bez oglądania się na organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości. I w zasadzie obóz rządzący nie będzie im miał tego za złe.

Piotr Niemczyk nie zajmuje się felietonową publicystyką: z drobiazgową dokładnością cytuje dokumenty, liczy procenty, kreśli linie zależności politycznych. Jego książka jest mocnym, opartym o fakty, wypowiedzi i ujawnione operacje oskarżeniem władzy politycznej o konsekwentnie przeprowadzany zamach stanu, nie jednym aktem, przewrotem czy spiskiem, a stopniowo, dla wielu – niezauważalnie, kroczek po kroczku, ustawa po ustawie, uzupełnionej rozporządzeniem ministra, którego prawie żaden obywatel nie przeczyta; może też być niezłym podręcznikiem dla planujących budowę dyktatury. Jak pisze Niemczyk:

Jeżeli PiS chce przywrócić w Polsce państwo, które stosuje przemoc wobec przeciwników politycznych czy środowisk obcych mu światopoglądowo, musi zmienić prawo z takiego, które jest właściwe dla modelu liberalnej praworządności, na takie, które ma być ramieniem rządu. Innymi słowy, skutecznie utrudniające lub uniemożliwiające działanie ruchom i organizacjom odwołującym się do obywatelskiego nieposłuszeństwa, wspierającym wolność słowa, organizującym protesty oraz sprzeciwiającym się w inny sposób systemowi naruszającemu wartości konstytucyjnego trójpodziału władzy, broniącym różnych wolności przed ksenofobią. nacjonalizmem czy rasizmem.

W swojej książce Piotr Niemczyk przeprowadza dowód, że polskie państwo ciężko pracuje, by skutecznie pozbawić Polaków wywalczonej przed 30 laty wolności. Z przedstawionymi przezeń faktami polemizować nie sposób. Dowodzi także, że wprowadzane narzędzia walki ze spodziewanym terroryzmem, w warunkach państwa uważanego wciąż za jedno z najbezpieczniejszych na świecie, nie ograniczają wzrostu liczby najbardziej brutalnych przestępstw kryminalnych, których ani tajne służby, ani policja nie potrafią zwalczyć.

Dla porządku przypomnijmy, że Autor nie jest wyspecjalizowanym w dziennikarstwie śledczym reporterem (choć dziennikarstwem w konspiracji i jawnie parał się przez kilka lat). Jest byłym funkcjonariuszem także opisywanych przezeń służb, współtwórcą Urzędu Ochrony Państwa, pierwszej po odzyskaniu niepodległości nowej formacji zajmującej się bezpieczeństwem państwa. Był też przez wiele lat  – do 2015 roku – ekspertem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Wie więc, o czym i o kim pisze.

Piotr Niemczyk myli się wszakże w jednym: książka nosi podtytuł „Jak ojczyzna Solidarności zmienia się w państwo policyjne” (Niemczyk pisze, że „minister nie ufa policji”), który powinien brzmieć: „Jak ojczyzna Solidarności zmienia się w państwo prokuratorsko-tajniackie”.

PS: Zastanawiające jest opóźnienie druku książki Piotra Niemczyka, choć profesjonalny i doświadczony przecież wydawca – Krytyka Polityczna – twierdzi, że dotrzymał wszystkich terminów. Może zwłoka mieć podtekst nie techniczny, lecz właśnie taki, jaki opisuje autor: publikacja będzie bardzo niewygodna dla władzy PiSu, szczególnie przed wyborami. Czyżby ktoś próbował wyłączyć dzwonek alarmowy? A jeśli tak, to kto?

Piotr Rachtan

Uwaga: Książka dostępna jest na razie w e-bookach.

Piotr Niemczyk „Szósta rano. Kto puka? Jak ojczyzna Solidarności zmienia się w państwo policyjne„, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2018

Print Friendly, PDF & Email

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 1

No votes so far! Be the first to rate this post.

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
polonistka

półdyktaturę