W internetowym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita” z 18 sierpnia 2018 r. prof. dr hab. Monika Florczak-Wątor w artykule „Spór o SN: zła procedura to nieważne wybory” analizuje sytuację po głoszeniu przez prezydenta obwieszczenia o liczbie wolnych stanowisk sędziowskich przewidzianych do objęcia w poszczególnych izbach SN, opublikowanego bez wymaganej przez prawo (art. 144 ust. 3 Konstytucji RP) kontrasygnaty prezesa Rady Ministrów.
Autorka przypomina też, że przed 12 laty Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w analogicznej sprawie i stwierdził, że „brak jest podstaw do uznania, że uprawnienia Prezydenta wykonywane na podstawie art. 144 ust. 3 Konstytucji mogą być rozszerzane drogą ustawową na zasadzie »dalszego ciągu« aktu zwolnionego z kontrasygnaty, czy na zasadzie kompetencji analogicznych”.
Dalej pisze M. Folczak-Wątor:
„Skoro wiemy, że niekontrasygnowane obwieszczenie o liczbie wolnych stanowisk sędziowskich w SN jest nieważne, to naturalne wydaje się pytanie, czy nieważność tego obwieszczenia przesądza nieważność procedury wyboru sędziów na te stanowiska. Na to pytanie twierdząco odpowiedziało już wiele gremiów prawniczych i trudno wskazać jakieś sensowne argumenty, przemawiające za opinią przeciwną. Nieważnie zainicjowana procedura nie może zakończyć się w sposób ważny. To oznacza, że niezależnie od tego, jak będzie ona przebiegała, stanowiska sędziów SN nie zostaną skutecznie obsadzone.”
I kończy pesymistycznie:
„Prawdopodobnie zatem już wkrótce będziemy mieli w SN, podobnie jak w TK, obok wcześniej powołanych i wykonujących swe obowiązki sędziów tzw. osoby nieuprawnione do orzekania. Spowoduje to multiplikację problemów prawnych, które już teraz widzimy na przykładzie orzeczeń TK wydanych z udziałem takich osób. Co więcej, proces multiplikacji może się rozprzestrzenić w niekontrolowany sposób. Nie można przecież wykluczyć, że jedna z osób nieuprawnionych do orzekania w TK zostanie wybrana do SN, uzyskując tam status osoby nieuprawnionej do orzekania, a na jej miejsce w TK Sejm wybierze kolejną osobę nieuprawnioną do orzekania. W ten sposób problem jednego niesędziego zamieni się w problem trzech niesędziów, i to w dwóch niezależnych(?) organach władzy sądowniczej.”